niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział XI


***
Nowy dzień.Byłam już gotowa do wyjścia z Zoe na miasto.Wzięłam torebkę i wyszłam.
-Cześć Zoe!
-Hej ślicznotko!Dawno się nie widziałyśmy.
-Wiem,przepraszam..
-Nie ma sprawy,bo wiesz..hej!Ładna sukienka!-powiedziała i pociągnęła mnie w stronę sklepu.
Przymierzyłyśmy masę ciuchów!Ale w końcu,wybrałam piękną bordową sukienkę.
-Dzięki za dzisiaj Zoe.-powiedziałam i pożegnałam się.
Była już 16,więc wróciłam do domu się przygotować.
-Hej Nelly!-krzyknęłam z dołu.
-Cześć..-odpowiedziała.
Poszłam się przebrać.
Do sukienki,założyłam czarne szpilki.Włosy rozpuściłam.
-Nelly?Jak wyglądam?
-Bajecznie!-krzyknęła Nelly.
-Ciesze się..idę do kawiarni z Liamem..
-Nie domyśliłabym się że z nim-powiedziała sarkastycznie.
-Oj idź stąd!-krzyknęłam śmiejąc się.
Byłam już gotowa,więc wyszłam.Było dosyć wcześnie,jednak ciemno.
Dziwnie się czułam idąc ulicą.Jakby ktoś za mną podążał..obserwował...
Przyśpieszyłam.I nagle,ktoś chwycił mnie za rękę.
-Śpieszysz się do swojego Liasia królewno?-zapytał mnie kobiecy głos.
Nie odpowiedziałam.
-Chłopaki do samochodu z nią.
-Co?Nie!Zostawcie mnie!
W tamtym momencie straciłam przytomność,dostałam szklaną butelką w głowę.
Gdy się obudziłam,leżałam pod murem,w ciemnej uliczce.
Z cienia,wychyliła się już znajoma kobieca postać.
-Hmm...rzeczywiście,miał o co walczyć..no właśnie,miał.-powiedziała i uniosła dłoń wyżej,a w dłoni miała..pistolet.
-Proszę cie..nie znasz mnie,nic ci nie zrobiłam,zostaw mnie..
W tamtym momencie,usłyszałam jak ktoś biegnie w naszym kierunku.
-Twój czas,się skończył..-powiedziała i nacisnęła spust.
-Melanie!-krzyknął.
To był Liam!Rzucił się przede mnie i..przyjął kulkę..
-Liam!LIAM!-zaczęłam rozpaczliwie krzyczeć i płakać gdy pochyliłam przy jego ciele.
Usłyszeliśmy syreny policyjne,Sara i reszta uciekli.
-Liam nie rób mi tego!Kocham cię rozumiesz?!Kocham!-krzyczałam.
Gdy nim potrząsłam,z jego kieszeni wypadło małe,czarne pudełeczko.Otworzyłam je.
-O matko..on chciał mi się oświadczyć..-jeszcze bardziej płakałam.
-Liam...-mówiłam coraz ciszej-jestem w ciąży...
Policja podjechała,zabrali mnie z Liamem do szpitala,ale po co?On już nie żył..
Zostałam sama.Z dzieckiem.Jego dzieckiem..mieliśmy być rodziną..chciał się ze mną ożenić..
Ta kobieta zrujnowała mi życie..jeszcze się jej kiedyś odwdzięczę...

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział X

***
Już kilka godzin Nelly usiłowała mnie przekonać do Liama.Ja go naprawdę kochałam,ale nie chciałam znów takich akcji..
-Wiesz co?Rób jak uważasz.Liam to świetny facet,dalibyście sobie radę..ja nie będę cię już przekonywać,bo i tak mnie nie posłuchasz!-krzyknęła Nelly i pobiegła do pokoju.\
Wtem ktoś zapukał do drzwi.To był Liam.Trzymał w ręce kwiat róży.
-Mel,wiem że nie..
-..Liam,wejdź..
Weszliśmy do salonu.
-Melanie,naprawdę cie kocham,chcę być z tobą,przemyślałem to,i dlatego postanowiłem pójśc na policję.. 
-Naprawdę?Zrobisz to dla mnie?
-Tak..skoro tak ci na tym zależy...mogę to zrobić..
-Kiedy?
-Mogę i już..
-Pójść z tobą?
-Tak..
Nie wierzyłam..on to zrobi.Naprawdę się cieszę.Policja wszystko załatwi,jestem tego pewna.
Poszliśmy.Liam złożył zeznania.
-Melanie,przejdziemy się do parku?
-Jasne..dziękuję,dziękuje że to dla mnie zrobiłeś..kocham cię..
-Ja ciebie też..
Spacerowaliśmy po parku.
-Pamiętasz jak się tutaj bawiliśmy,przy fontannie..-powiedział Liam.
-Na wspominki ci się zebrało?-zaczęłam się śmiać.
-To był najlepszy dzień w moim życiu..
-Mój też..-przytuliłam się do jego ręki.
-Mel?Spotkałabyś się jutro ze mną w kawiarni?Tej co zwykle.
-Jasne,o której?
-Jakoś koło..17?
-Niech będzie..wiesz..na razie muszę wracać do domu,Nelly jest sama.
-Odprowadzę cię.
Odprowadził mnie pod sam dom i pożegnał buziakiem w czoło.
Gdy weszłam do domu,byłam taka szczęśliwa że znów jesteśmy razem..
-Nelly!
-Co?-zapytała siostra siedząca w salonie.
-Ja i Liam..
-Co?-zapytała
-Jesteśmy razem!
Zaczęłyśmy krzyczeć,skakać jak jakieś wariatki.
-Mówiłam ci!
-Mówiłaś,dziękuję..
Przytuliłyśmy się.Poszłam do pokoju.Przeglądałam swoją szafę,chciałam założyć jakąś sukienke na jutrzejsze spotkanie,ale miałam same starocia w szafie.Dlatego zadzwoniłam do Zoe.
-Helo?Zoe?
-No hej,co jest?
-Musimy jutro iść na zakupy,muszę kupić nową sukienkę.
-Spoko,o której?
-12.
-No dobra,do jutra.
-Pa.
Póki co,chciałam się położyć.Jednak byłam tak podekscytowana że nie mogłam spać.Koło 22 dostałam sms'a od Liama:
"Dobranoc księżniczko.."
Kocham gdy mnie tak nazywa...
No cóż..dostałam sms od Liama..teraz mogę już spokojnie iść spać..


poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział IX

Siedziałam zapłakana na kanapie w salonie.W środku nocy tu zeszłam,nie mogłam spać.Żałowałam moich słów.Moglibyśmy w sumie spróbować..co ja mówię?!Liczy się to,aby Nelly nie została sama,teraz byłam tego pewna..
-Mel?Mel,co ty tu robisz?Już wstałaś?-zapytała siostrzyczka.
-Tak..już..-powiedziałam usiłując nie płakać.
-Posłuchaj,o 13 wychodzę z domu..
-Z kim?
-Sama..chciałam sobie kupić jakąś sukienkę..
-Nie chcesz żebym poszła z tobą?
-Nie,tym razem pójdę sama..i,nie smuć się..
-Postaram się..-powiedziałam.
Gdy tylko Nelly wróciła na górę,zaczęłam płakać,nie panowałam nad tym,a chciałam przestać.
***
Myślała że nie słyszałam w nocy jak płakała..to było coś okropnego,wiedzieć że twoja najbliższa osoba tak cierpi..
Była 12:30.Ubrałam się w krótkie spodenki i białą,zwiewną koszulę.O 12:50 wyszłam.
Po drodze,mijałam Carola z resztą..
-Nie no..tego mi brakowało..-pomyślałam.
-Hej mała!-krzyknął.
Kurna..zauważył mnie..
-Czego chcesz?-zapytałam.
Starałam się zachować spokój,ale w środku krzyczałam.
-Co?Idziesz dać kolejnemu?
-Daj mi spokój idioto!
-No mi możesz powiedzieć..może też bym skorzystał..-powiedział i położył swoją rękę na moich pośladkach  przyciągając mnie do siebie.
-Zostaw mnie!Daj mi spokój!-krzyknęłam i próbowałam się mu wyrwać.
-Innym razem..-szepnął mi do ucha.Próbował przez bluzkę odpiąć mój stanik.Co z tego że staliśmy na środku chodnika?!
-Ej,zostaw ją!-krzyknął znajomy głos.
Tchórze..kiedy jestem sama robią co im się podoba,ale kiedy kogoś widzą to spieprzają..
-Nic ci nie jest Nelly?-zapytał czule.
-Nie,Liam..dziękuję..
-Chodź,wejdziemy..-powiedział wskazując na kawiarnię.
Usiedliśmy przy stoliku blisko okna.
-To u was rodzinne?Jedni dobierają się do ciebie,inni ślinią się na widok Mel..
-Co?Mel?No właśnie..ja  w tej sprawie..ona nie wie co robi..
-Też tak uważam..przecież nie dopuściłbym żeby wam coś się stało!
-Wiem..już nas ratowałeś..ale ona jest..
-Wiem..ale to co się stało to chyba dla niej za dużo..
-To co się stało?Czyli nic ci nie mówiła o naszej wczorajszej rozmowie?
-Nie..nie wspominała..
***
Opowiedziałem jej wszystko.Obiecała porozmawiać z Melanie.Tak mi na niej zależy..
Wróciłem do domu.Bałem się tylko że jacyś chłopcy zaczepią Nelly..
Tak mi brakuje Melanie..jej ust,dłoni,oczu,dotyku...jej całej..
Ile bym dał żeby to wszystko sprzed kilku dni wróciło..
Zadzwoniłem do mojego przyjaciela,Toma.
-Hej,wpadniesz do mnie?Chcę pogadać..
-Spoko,będę za 10 minut.
_____________________________________________________
Ten rozdział krótszy,nie zasłużyliście sobie na dłuższy..;c Czemu nie komentujecie?To dla was tak dużo?To przecież nic was nie kosztuje!Bardzo proszę o komentarze..zastanawiam się czy nie usunąć bloga..jeśli dalej tak pójdzie będę musiała..do następnego!



piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział VIII

Siedziałam między tymi samochodami jak głupia,nie wiedziałam co robić.Nie mogłam zadzwonić na policję, gdyby mnie usłyszeli,mogło być ze mną kiepsko..
Spojrzałam jeszcze raz w stronę ciemnej postaci,już tylko ona tam leżała,tej drugiej nigdzie nie było. Poczułam się bezpieczniej,więc podbiegłam do postaci.
To co tam zobaczyłam było..okropne.
-Liam?!Liam,kto to był?!Co ci zrobili?!
-Mel?
-No raczej!Kto to był?!
-Nie ważne..lepiej się tym nie interesuj..
Chwycił się za brzuch i znów syknął z bólu.
-Zawołaj Jeremy'iego..
-Drzwi są zamknięte.
-To wejdź tymi obok!
Poczułam się trochę głupio..tam były drugie drzwi..no dobra..
Pobiegłam do biura w którym siedział Jeremy.
-Jeremy!Ktoś pobił Liama,chodź,szybko!
Pobiegliśmy z powrotem na dół. Liam już po woli wstawał,opierając się o ścianę.
-Liam?To był on?-zapytał Jeremy.
Liam w odpowiedzi kiwnął głową.
-Kto?Kto to był?!-wykrzyczałam.
-Później ci to wytłumaczę..chodź,odwiozę cię do domu..
-Już cię nic nie boli?
-Trochę boli,ale to nic..
Liam odwiózł mnie do domu,poszłam się umyć i położyłam się spać.

Rano,zastanawiałam się kto to mógł być.Mat?Tylko po nim bym się czegoś w tym stylu spodziewała..ale nie, on nie jest taki silny żeby powalić Liama.Więc kto to?Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu, dzwonił Liam.
-Hej Mel,zaraz u ciebie będę.
-Ok-powiedziałam i rozłączyłam się.No,to teraz się dowiem kto to był..jeśli mi powie..
-Cześc Mel-powiedział radośnie i cmoknął mnie w policzek.
-Hej..
-Czemu jesteś smutna?
-Co?
-Coś się stało?
-Nie,nie..tylko zastanawiam się..kto to był?
-Naprawdę chcesz wiedzieć?
-Tak,chcę..
-No bo widzisz..to nie jest takie łatwe do opowiedzenia..ja,mam siostrę..
-To była twoja siostra?!
-Nie!Daj dokończyć..ich jest czworo,nienawidzą mnie,sam nie wiem dlaczego,nigdy im nic nie zrobiłem..oni wiedzą jak zależy mi na siostrze,płacę im za jej życie..
-Jest chora?
-Nie!Mel,nie rozumiesz?Płacę im regularnie żeby jej nie zabili!
-Nie możesz z tym iść na policję?!
-nie,bo w tedy..
-Co?
-Zabiją ciebie..
To mnie zszokowało.
-Skąd oni o mnie wiedzą?
-Nawet ja nie wiem..oni są niebezpieczni,zależy mi na siostrze i na tobie,więc im płacę..ale tym razem chciała więcj niż zwykle,dlatego zrobili to co zrobili..
-Ona?
-Tak,Sam..
-To wszystko jest jak z jakiegoś kryminału!Ja w to nie wchodzę Liam..już raz Mat porwał Nelly..a teraz będą chcieli mnie zabić!
-Znaczy że..
-Znaczy,że to koniec..nie dam się już w nic takiego wciągnąć..kocham cię Liam,ale tym razem muszę myśleć tylko o Nelly..bezemnie trafi do domu dziecka,muszę tu być dla niej..naprawdę nie chcę tego kończyć,ale muszę,dla dobra Nelly..-mówiłam przez łzy.
-Ale Mel,obiecuję,poradzę sobie z nimi..
-I co?Mam co chwila patrzeć jak gdzieś na ulicy leżysz nie przytomny?Liam,nie..ja nie chcę na to patrzeć.. jeśli jeszcze jeden raz cię takiego zobaczę to pęknie mi serce..proszę,wyjdź..
Liam zaczął płakać,starał się to ukryć.Jak mu powiedziałam tak zrobił,wyszedł.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.Naprawdę go kochałam,chociaż znamy się nie długo..
Do pokoju weszła Nelly.
-Mel,co jest?-zapytała.
-Nic..tylko..
-No,co?
-Skończyłam z Liamem..-znów wybuchłam płaczem
-Dlaczego?
-Nie ważne..Nelly..ciesze się że mam ciebie..
***
Nie mogłem dojść do siebie po tym co powiedziała Melanie: "Ja w to nie wchodze Liam..kocham cię ale muszę myśleć o Nelly..".To bolało.Ale kocham ją,więc będę walczyć dalej..tylko nie wiem jak..
Potrzebuję pomocy Jeremy'iego..nie,nawet on mi teraz nie pomoże.Nie wie co to miłość,naprawdę to zwykły dziwkarz,ale mój przyjaciel.
Była 18,siedziałem na kanapie,czytając książkę.Przyszedł do mnie sms:
"Musimy porozmawiać,czy możemy się jutro spotkać? Nelly."
Nelly chciała ze mną rozmawiać.Domyślam się o co chciała zapytać,jednak zgodziłem się.Najwidoczniej od Melanie niczego się nie dowiedziała.Odpisałem jej
"Jasne,w kawiarni przy parku o 13.Liam"
Nawet cieszyłem się na to spotkanie,Nelly jako jedyna miała teraz wpływ na Melanie,więc gdyby się o tym dowiedziała..Czekałem już tylko na następny dzień,aby z nią porozmawiać.
Była 20.Bezczynnie siedziałem na łóżku w mojej sypialni.Przypomniałem sobie!
Wziąłem do ręki aparat,miałem tam wszystkie zdjęcia z Melanie.Były te kiedy leżeliśmy w jej pokoju,z dnia kiedy trafiła do szpitala..tych zdjęć było całe mnóstwo.To było cudowne powspominać coś,co wydarzyło się nie dawno,a może już nie wrócić.
Ostatnie zdjęcie,Melanie i ja całujący się w parku.To było moje ulubione zdjęcie.Uroniłem przy nim parę łez.
W końcu odłożyłem aparat,i położyłem się spać,było wcześnie,ale nie chciałem już dłużej o niczym myśleć.Zasnąłem...


piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział VII

Całą noc nie mogłam spać,płakałam.Liam był na mnie zły,nie na żarty..
Chciałam coś z tym zrobić.Z rozmyślania wyrwał mnie dźwięk dzwonka komórki.
-Halo?
-Cześć!Idziemy dzisiaj na zakupy?-to była Zoe..
-Emm..bo wiesz,ja..
-No to co?O 13?
-Ale Zoe,ja..
-Do zobaczenia!
No tak..nie da się jej nic wytłumaczyć.Nie chciałam jej zawieść,ostatnio nie przebywałam z nią dużo, musiałam jej to wynagrodzić.Kiedy była 12:50,wyszłam z domu.
Szłam tam gdzie zawsze się spotykamy,w naszym ulubionym sklepie przy parku.
-Hej Mel!-przywitała mnie uśmiechnięta Zoe.
-Cześć Zoe..-starałam się nie brzmieć smutno.
-To co?
-Co?
-Co powiesz?Pasuje mi ta zielona sukienka?
-A,tak tak..jest śliczna..
-No dobra,to chodźmy dalej.
Chodziłyśmy po sklepach chyba 3 godziny,nie chciałam nic kupować,ale Zoe uparła się że kupi mi krótką, czerwoną sukienkę.Była naprawdę śliczna,tylko że opinała się a ciele,ale to nic.
Szłyśmy sobie chodnikiem,przechodziłyśmy obok Starbucksa,przypomniało mi się o Liamie..
-Mel?
Nie odpowiedziałam,rozmarzyłam się o nim..
-Mel!Po prostu do niego idź!
-Co?-ocknęłam się-ale skąd ty..
-Myślisz że nie widzę,a poza tym Nelly opowiedziała mi o tym co się ostatnio działo..jeśli nie masz ochoty na dalsze zakupy to do niego biegnij..
-Ale Zoe..
-Po prostu tam idź,spotkamy się innym razem..
-Boże Zoe..kocham cię..-przytuliłam ją.
-Ja ciebie też słodziaku..a teraz leć do niego..
-Dziękuję..pa!
-Pa!
Zoe próbowała udawać że wszystko jest w porządku,ale kiedy odchodziłam widziałam że była troszkę zawiedziona.
Pobiegłam do domu,Liam nigdy nie powiedział mi gdzie mieszka,więc chciałam po prostu zadzwonić.
Wbiegłam całą zdyszana do domu,rzuciłam torebkę na łóżko i zadzwoniłam do Liama.
-Cześć,możemy się spotkać?-zaczęłam.
-A gdzie?
-W kawiarni przy parku,za 10 minut..
-Ok..-powiedział i się rozłączył.
Było słychać że nadal jest na mnie zły,ale chyba nie aż tak,zgodził się na spotkanie..
Ubrałam się w kremową tunikę,fioletowe leginsy i brązowe balerinki.Założyłam na szyję czarny naszyjnik.
Pobiegłam w stronę kawiarni.Liam już tam był.
-Cześć..-podeszłam do stolika.
-O co chodzi?
-Liam..ja przepraszam..-nie chciałam kombinować,miałam go po prostu przeprosić..
Wstał i wyszeptał mi do ucha.
-Nie jestem na ciebie zły księżniczko,ale jeśli ktokolwiek jeszcze będzie się ślinił na twój widok to skurwysyna zabiję,po prostu..-z jednej strony to co powiedział było straszne,a z drugiej strony słodkie..
Naprawdę mu na mnie zależało..
-Więc wszystko jest dobrze?-zapytałam.
-Nigdy nie potrafiłbym być na ciebie zły!A teraz,lepiej chodźmy do ciebie,dzisiaj idziemy do galerii,pamiętasz?
-Boże,na śmierć zapomniałam!Chodź!-chwyciłam go za rękę.
Pobiegliśmy szybko do mojego domu.
-Nie wiem co mam założyć..
-Kupiliśmy ci ostatnio sukienkę,załóż ją..
-Ale dzisiaj Zoe kupiła mi drugą..
-No to mi ja pokarz!
Niechętnie wyciągnęłam sukienkę z szafy,spodobałaby mu się,ale nie pozwoliłby mi w niej wyjść.
-Jest..naprawdę..piękna,załóż ją..
To było dziwne.
-Ale może jednak założę tą od ciebie?
-Załóż co chcesz,nie powinienem ci mówić w czym masz chodzić,to twoja sprawa..
Postanowiłam jednak założyć sukienkę od Liama.
***
Wyglądałaby cudownie w tej sukience..ale faceci..
Powiedziałem sobie,niech zakłada co chce,ona nie ma wpływu na to że podoba się facetom..
-Już jestem gotowa!-powiedziała wychodząc z łazienki.
-No ok,jesteśmy już kilka minut spóźnieni,chodź..
Gdy byliśmy na miejscu,pozwoliłem Mel się rozejrzeć,a sam poszedłem do Jeremy'iego,to on zorganizował wystawę.
-I jak?Podobają ci się prace?
-Nie pogrywaj sobie ze mną..-rzuciłem.
-Co ci się stało?
-Nic..po prostu..
-O!Czyżby to nie była ta panienka?-powiedział śmiejąc się.-jaka śliczna..
-Tak..i moja..-powiedziałem zaciskając pięść.
-Spokojnie!Nie chcę ci jej odbijać!Za kogo ty mnie masz?
-Przepraszam..trochę się..
-Boję?
-Nie..denerwuję..
-Ta..przestań,nie masz się czego ba..to znaczy denerwować..to tylko Sam..
-Ta..ale nie wiesz do czego jest zdolna..jest w tym lepsza niż nie jeden facet!
-Poradzisz sobie..
-Tylko niech da mi spokój..
-A właściwie to co się dokładnie stało?Chodź,opowiesz mi to w biurze..
***
Liama dość długo nie było,w tym czasie wdałam się w rozmowę z jakąś kobietą,ale musiała już wracać,więc zostałam sama jak palec.Nie chciałam już tam dłużej siedzieć,ta sztuka w ogóle mnie nie interesowała..
Wyszłam przed budynek,widziałam tam jakieś dwie ciemne postacie.Jedno z nich przygwoździło drugie do ściany.Przestraszyłam się,schowałam między samochodami.Po chwili jedna z postaci skuliła się w kłębek z bólu a druga uciekła.Nie miałam pojęcia co zrobić,chciałam pobiec po Liama ale drzwi były zamknięte. Co tu zrobić..


wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział VI

Nie wiedziałam co ja właściwie robię!Chciałam po prostu żeby ze mną został..
***
Już miałem wychodzić,a ta,chwyciła moją rękę i mnie pocałowała.Szczerze się tego nie spodziewałem..ale to było coś wspaniałego.Nie chciałem tego kończyć..
-Ja ciebie też..-powiedziałem po chwili.
Było by jeszcze lepiej,gdyby pielęgniarka nie weszła na salę.
-Bardzo przepraszam,ale jest już 21,skończył się czas odwiedzin.Do widzenia.
-Do jutra Melanie..
-Do jutra..
***
Następny dzień.Byłam już spakowana,czekałam tylko aż Liam po mnie przyjdzie.
-Hej Mel.-przywitał mnie z wielkim uśmiechem Liam.
-Cześć!
Strasznie ucieszyłam się na jego widok.
-To co?Najpierw pójdziemy do mnie i zostawię torbę,ok?
-Jak sobie życzysz,księżniczko..
Wyszliśmy ze szpitala.Podeszliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy do mojego domu.
Gdy weszliśmy zobaczyłam karteczkę:
"Mel,ja i Harry musieliśmy rano iść,Nelly śpi na górze. Z"
-No dobra..chodź..-prowadziłam Liama za sobą do mojego pokoju.
Usiedliśmy na łóżku.
-Mam dla nas bilety na wystawę,w galerii sztuki..
-Fajnie,a co dokładniej będzie na tej wystawie?
-Tym razem,rzeźby,to będzie jutro o 18.
-No ok..tylko,nie mam co założyć..
-Odwieczny problem kobiet,tak?Załóż jakąś sukienkę..
-Mam tylko tą jedną,nie chodzę w sukienkach..
-No to kupimy ci nową,chodź,jutro nie będzie czasu..
-Nie chcę żebyś kupował mi ubrania!
-To tylko jedna sukienka..nic nadzwyczajnego,jeśli ze mną nie pojedziesz,to sam kupię..
Na te słowa wstałam,wzięłam chłopaka za rękę i pociągnęłam do samochodu.
Byliśmy w masie sklepów,byłam przyzwyczajona do długiego chodzenia po sklepach,w końcu moją przyjaciółką jest Zoe..ale Liam ledwo za mną nadążał..
W końcu weszliśmy do jednego z droższych sklepów.
-Przymierz tą..-powiedział zmęczony bieganiem za sukienką Liam.
Poszłam z nią do przymierzalni,gdy ją założyłam,wyszłam się pokazać.
Sukienka była czerwona,dosyć krótka z nisko wyciętym dekoltem.Czułam się niekomfortowo,ponieważ sukienka odsłaniała sporo ciała,a ja czułam na sobie wzrok innych mężczyzn.
-Wyglądasz ślicznie,wiesz?-pochwalił Liam.
Przez cały ten czas patrzył się na mnie jakiś blondyn.Gdy się na niego spojrzałam ten uśmiechnął się.
Liam chyba to zauważył.
-Chociaż wiesz co..może gdzieś indziej znajdziemy ładniejszą..chodźmy..
Zrobiłam jak kazał.Przebrałam się w moje ubrania i wyszłam ze sklepu.
Był zazdrosny czy co?Sama nie wiem..
***
Cały czas jacyś faceci się na nią gapili..strasznie mnie to wkurzyło,ale gdy zobaczyłem tego blondyna który się do niej uśmiechał..koniec,póki ja tam byłem nikt nie będzie tak patrzył na Mel!
Zabrałem ją do innego sklepu.Tam wybraliśmy miętową sukienkę.Ślicznie w niej wyglądała.Z przodu była krótsza a z tyłu dłuższa,nie miała ramiączek.
Gdy skończyliśmy wybierać,poszliśmy do jej domu,usiedliśmy na kanapie.
-Hmm..jesteś głodny?-zapytała.
-Tak szczerze to..zjadłbym coś..
-Hmm..co powiesz na zapiekankę?
-Brzmi nieźle..
-A wiesz co brzmi lepiej?
-Co?
-Że pomożesz mi ją zrobić!
-Jak sobie życzysz..
Wstałem i poszedłem za Mel do kuchni.
Przy gotowaniu było sporo zabawy.Skończyło się na tym że ganialiśmy się dookoła blatu.
-Zaraz cię złapię!
-Nie sądzę!-odkrzyknęła.
-Aha!Mam cię!-powiedziałem i cmoknąłem ją w policzek.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Zapiekanka już gotowa!-powiedziała Mel.
Wyjąłem ją z piekarnika,Mel mogłaby się przy tym poparzyć.
Zjedliśmy ją a potem oglądaliśmy jakiś głupi film w tv.
-Liam?
-Hmm..?-zapytałem półprzytomny 
-Kochasz mnie?
-Jasne że tak,czemu pytasz?
-Jakoś tak..a czemu tak szybko wychodziliśmy z tamtego sklepu?
-No bo wiesz..chciałem żebyśmy zdążyli iśc też do innych sklepów..a poza tym ten facet..
-Czyli co?Jesteś zazdrosny?
-Nie..ale nie chcę żeby się tak na ciebie gapili..a ten blondas..obślinił się patrząc na ciebie!
-Nie przesadzaj..
-Nie przesadzam!A może ty chcesz żeby inni na ciebie patrzyli?
-O czym ty gadasz?!
-Serio ci to nie przeszkadzało?!
-Może i..ale..
-Wiesz co?Jestem zmęczony..idę do domu,cześć..
Naprawdę się wnerwiłem..ludzie się na nią bezczelnie gapią a ona nie chce nic z tym zrobić!
O nie..tak się nie będziemy bawić..

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział V

Kiedy się obudziłam,koło mnie nie było Liama.Byłam trochę zawiedziona,ale po chwili mi przeszło.
Zeszłam na dół,zobaczyłam tam Nelly bawiącą się z Abby.
-Hej młoda..-uśmiechnęłam się.
-Cześć..Liam jest na górze?
-Co?Ale jak..ty..
-Słyszałam jak rozmawialiście..chciałam mu podziękować..
-Ehh..nie ma go..poszedł gdy zasnęłam..
-I jest ci smutno że go nie ma,tak?
-Co?Nie..wcale nie..
-Przestań..widziałam jak na niego patrzysz..
-Nelly..weź się nie wtrącaj,ok?
-Jak sobie życzysz kochanie..
Kochanie..tak powiedział do mnie Liam..pewnie nie tylko on,teraz wszystko kojarzyło mi się z nim.
Poszłam się umyć i przebrać,kiedy wyszłam z łazienki,czekał na mnie sms.
"Hej Melanie,przejdziemy się?Czekam przed domem. L"
Kiedy zobaczyłam że to sms od niego,strasznie się ucieszyłam,chciałam jak najszybciej go znów zobaczyć.
Zdjęłam swoje szorty i bokserkę,wymieniłam na sukienkę do kolan w paski i sandałki.
Jak najszybciej wyszłam z domu,krzyknęłam do Nelly.
-Wychodzę,nie wiem kiedy wrócę,jak coś to wyjmij z mojego portfela pieniądze!
-A co?Idziesz z Liamem prawda?
-Może..
-I strasznie się cieszysz?
-Może..
-Dobra leć do niego!
-Dzięki!-powiedziałam i uściskałam Nelly.Kiedy wybiegłam z domu,prawie się przewracając Nelly wybuchła śmiechem.
***
Wysłałem jej sms'a. Czekałem przed jej domem jakieś 10 minut,kiedy wybiegła.
Wyglądała ślicznie w tej sukience.Można było zobaczyć jej piękne,długie nogi.
-Cześć,to gdzie idziemy?-zapytała z uśmiechem na twarzy.
-Tam gdzie nogi poniosą..
-Chyba mówi się że tam gdzie wiatr poniesie..
-Wiatr nie wieje,musimy się zdać na nogi..-powiedziałem z małym uśmieszkiem.
Gdy tak szliśmy,przechodziliśmy obok jakiejś kawiarni,czy czegoś w tym stylu..
-Zajdziemy?-zapytała się.
-Jak sobie życzysz księżniczko..
Znów się do mnie szeroko uśmiechnęła,odwzajemniłem uśmiech.
Kupiliśmy sobie koktajle i poszliśmy z nimi dalej.
Akurat przechodziliśmy przez park.
-Może usiądziemy?-zaproponowałem.
-Ok.
Usiedliśmy na fontannie.Po chwili,gdy znów zapadła cisza,chlapnąłem Melanie wodą.
-Ej!Przestań!-powiedziała i ochlapała mnie.
Zaczęliśmy się tak chlapać,aż Mel wepchnęła mnie do fontanny!Nie chciałem żeby było na jej,więc wciągnąłem ją za sobą.
-Ej no,co robisz!-krzyknęła i zaczęła się śmiać.
Było tak fajnie,wesoło.Z nikim się tak dobrze nie bawiłem..a my przecież tylko chlapaliśmy się wodą z fontanny!Może to jak się bawisz nie zależy od tego co robisz,ale z kim..chyba tak.
Wygrzebaliśmy się z fontanny i poszliśmy wzdłuż parkowych ścieżek.Po chwili,jej pasiasta sukienka zaczęła prześwitywać,widziałem że Mel jest tym skrępowana,próbowała jakoś to zasłonić ale się nie dało.
Ukucnąłem przed nią.
-Wskakuj.
-Co?
-Wskakuj na barana..
-No żartujesz sobie chyba!
-Oj chodź..wiem że chcesz..-powiedziałem i wziąłem ją na barana.
Zaczęliśmy się śmiać.Przez jakąś godzinę tak chodziliśmy,dużo się o sobie dowiedzieliśmy.
-No..to co chcesz jeszcze wiedzieć?-zapytała Mel.
-Hmm..no nie wiem..chcę wiedzieć wszystko.
Mel nie odpowiedziała..
-Mel?Wszystko w porządku?-zdjąłem ją z pleców.Trzymała się dłońmi za miejsce w którym jest serce.
-Mel?Melanie!Co się dzieje?!
Uklękła i nadal 'trzymała się' za serce.Zadzwoniłem po karetkę.
***
Byliśmy już w szpitalu.Czekałem przed salą w której leży Melanie,aż lekarz mnie tam wpuści.W końcu lekarz wyszedł.
-I co z nią?Mogę wejść?
-Nic poważnego się nie dzieje,jednak do jutra pani Evans będzie musiała tu zostać.Proszę,można wejść.-powiedział lekarz.
Pomału wszedłem na salę.
-Hej,Mel..jak się czujesz?
-Jest dobrze,dziękuję.
-Co się tam właściwie stało?
-Ehh..to nic takiego,naprawdę..mam tak od urodzenia,czasem dzieje mi się coś takiego,po prostu bloi mnie serce,kiedy się stresuję i tak dalej..ale nie stwierdzono u mnie żadnej choroby..
-Czemu mi nie powiedziałaś?
-Chciałam,a szczególnie że teraz tak rozmawialiśmy..a no właśnie,teraz twoja kolej-uśmiechnęła się.
-Nie mam jednej nerki..kiedy byłem mały,potrzebowałem mnóstwa zastrzyków dziennie..-powiedziałem.
-Oh..Liam,ja..
-Spokojnie,już obydwoje o sobie wiemy..a tak właściwie,to powiedziałaś że dzieje ci się tak kiedy się stresujesz..czym?
-Bo..wiesz..wydawało mi się..że tam dalej stoi..Mat.Nie wiem czy to on,ale tak wyglądał..
W tym momencie stanęło mi serce.
-Pewnie ci się tylko wydawało..
-Pewnie tak..
-Wiesz co?Muszę już iść,przepraszam,jutro odbiorę cię ze  szpitala,pa..
-Do zobaczenia..
***
Kiedy Liam poszedł,musiałam zadzwonić do Nelly żeby się nie martwiła.Tylko problem,kto z nią zostanie w domu?Niby nie jest już małym dzieckiem,ale po tym co ostatnio się stało,lepiej aby ktoś był z nią w nocy w domu.Zadzwoniłam do Zoe i Harry'ego,oni mnie nie zawiodą.
-Hej Zoe,słuchaj mam małą prośbę..
-O!Nareszcie się odezwałaś!Dzwoniłam do ciebie dzisiaj chyba 5 razy!
-Przepraszam cię!Jestem w szpitalu,a Nelly nie ma opieki w domu,ty i Harry moglibyście zostać z nią na noc?
-W szpitalu?!O boze przepraszam cię!Jasne,zajmiemy się nią,ale teraz muszę kończyć,zobaczymy się jak wrócisz ze szpitala ok?
-Ok,pa
-Pa..
Ona nigdy mnie nie zawiedzie.
Była już godzina 18.Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Można wejść..
-Cześć księżniczko..-powiedział.
-Liam..miałeś przyjść dopiero jutro..
-Niespodzianka!-powiedział i zaśmialiśmy się.
-A to dla ciebie..-powiedział i podał mi bukiet herbacianych róż.Był wielki,do tego dostałam truskawki w czekoladzie.
-To co?Zjemy je teraz?-zapytałam.
-Kwiaty?
-Nie!Truskawki!Nie udawaj że nie wiesz o czym mówię!
Znów zaczęliśmy się śmiać.
Długo rozmawialiśmy.
-Mel,mogę o coś spytać?
-jasne..
-Czy ty coś do mnie czujesz?
Zamurowało mnie.Oczywiście że tak,ale jak miałam mu odpowiedzieć..
-No..bo Liam..to jest tak..że..
-Że ja głupi robiłem sobie nadzieję,a ty nic do mnie nie czujesz?
Już wstał,miał wychodzić.Pomyślałam: 'No zrób coś głupia!'
Wstałam,chwyciłam go za rękę i przyciągnęłam do siebie.
Popatrzyłam mu w oczy i..pocałowałam.To było coś niezwykłego,naprawdę..
-Kocham cię głuptasie..